Komisja do spraw orzeczenia o niepełnosprawności Malucha. Na pierwszy rzut idzie rozmowa z panią pedagog.
– Dziecko przyjmuje leki… – czyta pani z naszego skrupulatnie wypełnionego wniosku i notuje w pokaźnym zeszycie.
– Tak, dziecko przyjmuje leki codziennie – mówi Ojciec. – Kilkanaście razy dziennie – dodaje zaraz.
– Jak to kil-ka-naś-cie? – dopytuje wyraźnie zaciekawiona kobieta.
– Zapomniałam zanotować we wniosku przy składaniu papierów? – myśli Matka. – Nie… na pewno nie. Wszystko przecież dokładnie opisałam.
Zerka na Ojca z niedowierzaniem i odpowiadam szybko: – Około 12 razy, ale to zależy od dnia.
Pani patrzy zaskoczona, jak gdyby usłyszała, że każdej nocy synek zamienia się w myszkę, która najbardziej lubi wygryzać dziurki w szynce konserwowej bez otwierania puszki zamiast w najlepszym szwajcarskim serze.
– Nie rozumiem – przyznaje i na chwilę przestaje notować.
– Syn dostaje dwa zestawy leków rano i wieczorem, inhalacje na tę chwilę dwa razy dziennie, a dodatkowo dostaje lek do każdego jedzenia. Je obecnie 8-10 razy dziennie, a więc wychodzi kilkanaście, średnio 12 razy dziennie.
Pani zdaje się brakować palców u kończyn i nie może się doliczyć.
– No tak… i dziecko jest pod opieką poradni patologii noworodka, chirurgicznej i pediatrycznej… – czyta dalej pani, już z naszego wniosku.
– Owszem, i jeszcze pięciu innych, w tym najważniejszej: leczenia mukowiscydozy – uściśla Matka.
– Aha, aha… no tak ale tam to chyba nie musi często jeździć – odpowiada pani, najwyraźniej martwiąc się o nasz napięty grafik.
– Jesteśmy tu z powodu mukowiscydozy, na którą choruje synek, więc właśnie w tej poradni będziemy bywać najczęściej.
– Ooo… tak? ach no tak… Ale, ale… czy synek wodzi za Państwem wzrokiem?
No tym pytaniem pani skutecznie odwróciła uwagę Matki i Ojca od sprawy, z którą przyszli.
– I jeszcze chciałabym zapytać, czy mocno płacze oraz czy uspokaja się, gdy Państwa widzi.
Kurtyna
Czy to się dzieje naprawdę?!?! Czy poza czytaniem wniosku (ze zrozumieniem?) ta pani coś jeszcze ogarniała?
PolubieniePolubienie
Chciałabym troszkę obronić tą panią. Sama występuję w podobnej roli w zespole ds. orzekania o niepełnosprawności. Mocno niedoskonały jest to twór, delikatnie mówiąc. Zmusza pedagogów, psychologów i innych do wypełniania formularzy, które wymuszają zadawanie „dziwnych” pytań…, które rodzicowi mogą się wydawać zupełnie niezwiązane z ich sytuacją, chorobą, itd. Na przykład tego, jak się dziecko rozwija, czy spełnia normy wiekowe np. w rozwoju ruchowym. A kwestia tego, jak często i ile razy w ciągu doby należy podawać leki lub też wykonywać jakieś zabiegi przy dziecku jest wg ustawodawcy jednym z kryteriów, czy dana osoba spełnia kryteria niepełnosprawności.
PolubieniePolubienie